Autor |
Wiadomość |
Kore |
|
|
Kayakudo |
Wysłany: Nie 10:29, 04 Wrz 2005 Temat postu: |
|
Superrrr, mam nadzieje że jej się uda Dalej dalej szybciutko pisz |
|
|
Annabel |
Wysłany: Nie 10:03, 04 Wrz 2005 Temat postu: |
|
Sarah powoli zbliżyła się w stronę muru ochraniającego dom Barrison Del'Armgo. Mogłaby by się bez problemu wspiąć i przeskoczyć na drugą stronę, ale kręciło się tam mnóstwo strażników. Nagle zauważyła, że w jej stronę idzie uzbrojony mężczyzna, zapewne jeden z żołnierzy. Szybko schowała się za stalagmitem, a gdy przechodził obok niego, drowka podcięła mu nogi i zaciągnęła go dalej. Gdy już byli w bezpiecznym miejscu (dla Sarah), elfka wyjęła jeden ze sztyletów i przyłożyła mężczyźnie do szyi.
- Gdzie jest jakieś tajne wejście do domu? - syknęła tonem dającym do zrozumienia, że jeśli nie powie zginie bardzo powoli i boleśnie.
- N-n... nie wiem - zająknął się przestraszony drow.
- Mów. Nie mam czasu na takie gierki. - warknęła zadając mu cios w brzuch rękojeścią.
- Jakieś kilkadziesiąt metrów stąd jest mała szczelina w murze. Wystarczy tylko zrobić podkop - wykrztusił, zwijając się z bólu.
Sarah od razu ruszyła, jednak zatrzymała się i popatrzyła na elfa, który próbował wstać. Szybko się wróciła i zadała mu kopniak, a następnie poderżnęła gardło.
- Zapomniałam podziękować - mruknęła i skierowała się w stronę szczeliny. Nie mogło być żadnych świadków. A z pewnością ten wojownik po jakimś czasie zawiadomiłby reszte o wtargnięciu intruza. Znalazła jakiś mały otwór w murze na samym dole. Zaczęła odsuwać kamienie, które go zasłaniały. Zauważyła, że strasznie trzęsą jej się ręce. Zaczęła się domyślać z jakiego to powodu. Pierwszy raz zabiła żywą istotę. To było jej pierwsze morderstwo. Jej pierwsza ofiara. Musiała przyznać, że było to dość dziwne uczucie. Emocje związane z lekkim niepokojem wymieszane z zadowoleniem i dumą po złapaniu i zabiciu swojej zdobyczy. Uśmiechnęła sie lekko pod nosem, przypominając sobie, że w Podmroku zbrodnie są na porządku dziennym.
W końcu odkopała dziurę i przecisnęła się przez nią. Gdy podniosła głowę, ujrzała wysokiego elfa stojącego nad nią i przyglądającego się jej z zaskoczeniem. Szybko rozejrzała się wokół siebie i zobaczyła jeszcze kilku innych żołnierzy. To była pułapka, pomyślała z paniką, ten idiota mnie oszukał. Odwróciła się z powrotem do drowa stojącego nad nią, który w tej chwili powoli przygotowywał się do ciosu. Wciąż trzymając sztylet w ręce, Sarah podcięła mężczyźnie ścięgno i kopnęła. Natychmiast pozostali strażnicy zerwali się do walki. Elfka wstała i odrzuciła sztylet na bok, po czym wyciągnęła pałasze. Szybko sparowała niezdarny cios zadany mieczem przez pierwszego drowa i nadziała go na swoją broń. Drugiego żołnierza zabiła równie prędko jak pierwszego. Jednak kolejny elf sprawił jej trochę kłopotów. Walczył za pomocą jednego sejmitara i wspomagał się sztyletem. Po krótkiej wymianie ciosów drowce w końcu udało się wytrącić mu mniejszą broń z ręki. Jednak zanim się obejrzała strażnik zranił ją w nogę. Nie była to poważna rana, ale i tak obniżała sprawność Sarah. Elfka postanowiła, że nie może sobie pozwolić na dłuższą walkę, gdyż ze wszystkich stron zaczynali się schodzić inni żołnierze. Sprowokowała mężczyznę do zadania ciosu w bok. Wyprowadziła szybką fintę jednym pałaszem, a drugim, korzystając z okazji, uderzyła rękojeścią w głowę. Elf upadł nieprzytomny u jej stóp. I tak by nic z tego nie pamiętał, więc nie musiała go zabijać. Okryła się szczelnie piwafwi i zastosowała popularną wśród skrytobójców i łowców sztukę zwaną ,,Krycie się w cieniu". Polegała na całkowitym ukryciu się i przemieszczaniu w najciemniejsze miejsca. Przy tej taktyce liczył się przede wszystkim spryt i szybkość. Osobom, które to obserwowały wydawało się, że nagle ktoś znika, jakby zastosował czar niewidzialności. Jednak to nie było wspomagane magią. Trzeba było wykorzystać moment, gdy nikt na ciebie nie patrzył. Tego rodzaju ochrony nauczył ją oczywiście Jarlaxle, za co była mu ogromnie wdzięczna.
Sarah szybko i bezszelstnie wkradła się w końcu do domu. Teraz trzeba było tylko znaleźć sypialnię kapłanki. Poczuła pulsujący ból w zranionej nodze, ale postanowiła to ignorować. Weszła w najbardziej elegancki korytarz i o mało co, nie wpadła na jakąś kobietę. Była w stroju wysokiej kapłanki, więc to dało zabójczyni do zrozumienia, że gdzieś tutaj znajdzie swoją zdobycz. Po cichu weszła do jednego z pomieszczeń. Tam zastała drowkę pogrążoną w Zadumie. Gdy już miała wychodzić usłyszała:
- Ankloh'orio przynieś mi kielich wina.
Sarah zamknęła łagodnie drzwi z walącym sercem. Wiedziała, że z kapłanką trudno było walczyć i unikała jakiejkolwiek potyczki. Jednak ta drowka najwyraźniej pomyślała, że jest służącą, więc nie miała się czego obawiać. Bezszelestnie otworzyła kolejne drzwi. Usłyszała ciche i radosne krzyki kobiety, a ujrzała na łóżku kochanków. Szybko wyszła myśląc z obrzydzeniem, że dziś chyba już nic nie zje. Przeszła obok paru innych pokoi i otworzyła kolejne drzwi. W pomieszczeniu było całkowicie pusto. Jednak to co przykuło uwagę Sarah, było mnóstwo skarbów leżących na stole. Osoba, która tu mieszkała chyba się nie za bardzo przejmowała swoim dobytkiem, albo... chciała złapać złodzieja na gorącym uczynku. Drowkę aż kusiło by to zabrać, ale przypomniala sobie po co tu przyszła. Poza tym wiedziała, że jeszcze nie jest tak dobrze obeznana z kradzieżą. Będę musiała się na tym poznać, jak wrócę z powrotem i jak Jarlaxle będzie będzie łaskawy mi w tym pomóc, pomyślała zamykając drzwi, jednak powrócił do niej realizm. Jak wrócę z powrotem, przypomniała sobie kładąc nacisk na pierwsze słowo. Obeszła jeszcze parę sypialni i w żadnej z nich nie dostrzegła Kostirry. Nagle usłyszała kroki. Szybko ukryła w cieniu i otuliła piwafwi. W jej stronę szła niska drowka z długimi włosami, a także z pergaminami i księgami wetkniętymi pod pachy.
- Jeśli ktoś się tu wkradł macie go znaleźć. Natychmiast. Ta osoba pewnie czegoś szuka. - mówiła kapłanka do jakiegoś mężczyzny, który szedł za nią.
- Jakiś żołnierz, który został zraniony w nogę podobno wie jak wygląda ten szpieg. - odpowiedział cicho.
- W takim razie go przesłuchajcie! Nie ma czasu do stracenia. - warknęła Kostirra i weszła do swojej sypialni.
Drow oddalił się szybko i zniknął za ścianą. Sarah przeklęła swoją głupotę. Ten żołnierz widział ją dokładnie i mógł równie dokładnie ją opisać. Do tego ta kapłanka najwyraźniej spodziewała się zamachu na swoje życie. Trudno. Musi się pośpieszyć z morderstwem, a potem jeszcze ewentualnie zabije świadka... |
|
|
Kayakudo |
Wysłany: Śro 17:04, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
No no no superoskie:) Jak zawsze a co do tego osobnego tematu o drowach to jestem za |
|
|
Harry |
Wysłany: Śro 14:31, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
Proponuję robić nowe rozdziały tworząc nowe tematy... tak będzie się lepiej i czytało i komentowało |
|
|
Annabel |
Wysłany: Śro 14:18, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
Aaaj... Błąd zrobiłam... Poprawie go... Więc tak piwafwi to jest magiczny płaszcz bądź opończa, który przystosowuje się do terenu w jakim przebywa drow (mroczny elf) i przez to osoba, która to nosi staje się w pewien sposob ,,niewidzialna''. Aha, nie wiem czy wspomniałam o tym w opowiadaniu, ale mroczne elfy nieco sie różnią od tych elfów, które część z was zna z WP. Mianowicie drowy są niższe, mają zazwyczaj wzrost pomiędzy 150 a 165 cm (oczywiście zdarzają się wyjątki). Mają czarną skórę i białe włosy, a także widzą na infrazję (czyli mogą się swobodnie poruszać się w ciemnościach bez jakiegokolwiek światła). Mam taką propozycję, by umieścić w osobnym temacie taki dodatek (pisany przeze mnie) o drowach, o ich społeczeństwie, itd. To pomoże wam bardziej zrozumieć treść. Nie wszystko, a przynajmniej większość rzeczy nie będzie wyjaśnionych w kolejnych częściach, gdyż pisane jest to, głównie z nastawieniem dla osób, ktore czytały, przynajmniej, ,,Trylogię Mrocznego Elfa''. Więc umieścić ten dodatek, czy sobie poradzicie?? Zdaję się na waszą opinię... A tymczasem kolejna część.
__________________________________
Minęło prawie trzydzieści lat i drowka zmieniła się nie do poznania. Z małej dziewczynki stała się prawie dorosłą kobietą. Miała tej samej długości włosy, ale już nie były proste jak drut, lecz lekko kręcone. Znacznie podrosła i nabrała kobiecych kształtów. Jednak najdziwniejszy był jej stosunek do mężczyzn. W Menzoberranzan kobiety rządziły miastem, a mężczyźni znajdowali się w niższej hierarchii. Drowki znęcały się i poniżały ich. Sarah, która wychowała się z nimi traktowała ich równo i zwykle darzyła szacunkiem, co bardzo rzucało się w oczy.
Elfka leżała na swoim łóżku pogrążona w Zadumie. Ojciec kazał jej czekać w pokoju i mimo, że chciała się z niego wydostać, wolała się mu nie sprzeciwiać.
W końcu usiadła na łóżku i zaczęła się zastanawiać, co Jarlaxle znowu wykombinował. Pamiętała jak parę razy wpakował się w takie intrygi, iż wydawało się, że nie wyjdzie z nich cało. A jednak. I właśnie spryt Jarlaxle'a tak bardzo jej imponował.
- Twój ojciec cię do siebie wzywa. - rzekła jej niańka wchodząc do pokoju. W zasadzie już się nią nie opiekowała i Sarah zastanawiała się czemu najemnik ją tu jeszcze trzyma. Postanowiła, że później go o to spyta.
- Zaraz przyjdę. - odpowiedziała. Calne'main opuściła ją, a drowka zaczęła się ubierać. Nie brała ze sobą broni, ani piwafwi. Za bardzo jej się śpieszyło, by o tym pamiętać. Wybiegła na korytarz i szybkim krokiem podążyła do siedziby Jarlaxle'a. Wpadła do jego pokoju bez pukania i zatrzymała się na progu. Najemnik zerknął na nią i westchnął.
- Musisz się oduczyć tego "wchodzenia". Puka się. Teraz wróć się z powrotem i zapukaj porządnie. - powiedział na powitanie.
W elfce wezbrała się wściekłość, jednak wyszła i zamknęła drzwi. Ale zamiast zapukać ze złości kopnęła w drzwi i nie czekając na zaproszenie weszła.
- Czy ty jesteś trollem? Wróć się i zapukaj normalnie. - rzekł z powagą najemnik.
- Nie chce. - odpowiedziała z chęcią uduszenia go.
- Słucham?
Sarah wiedziała z doświadczenia, że lepiej się z nim nie kłócić, więc wyszła, zapukała normalnie i weszła.
- Teraz o wiele lepiej. - rzekł, po czym zbadał córkę wzrokiem - Czemu nie masz piwafwi, broni i czemu jesteś nie uczesana?
- Śpieszyło mi się. - burknęła siadając na krześle.
- No dobrze. Przejdźmy do konkretów. Wiesz, gdzie się znajduje dom Barrison Del'Armgo?
- To drugi dom... - zastanowiła się chwilę - Wiem.
- Świetnie. A znasz Kostirrę Armgo?
- Kojarzę. Zapewne jest kapłanką.
- Tak. A teraz twoje zadanie. Zakradniesz się do tego domu i zabijesz ją.
- Co?! - krzyknęła zrywając się z krzesła - Zdajesz sobie sprawę z tego jak drugi dom jest chroniony? I jak trudno się tam dostać? I jak trudno zabić kapłankę?!
- Tak - odparł spokojnie - i dlatego wysyłam tam ciebie. Liczę na to, że sobie poradzisz.
- Nie żartuj sobie. Wysyłasz mnie na pewną śmierć!
- Nie wysłałbym tam ciebie, gdybym wiedział, że nie dasz sobie rady. - powiedział łagodnie, ale stanowczo - Uczyłem cię walki, skradania się i zabijania. Te lekcje nie pójdą na marne. A teraz przygotuj się. I nie wracaj tutaj bez wykonania zadania.
- Co za to dostanę? - spytała zatrzymując się na progu.
Ciekawe po kim to ma, pomyślał z rozbawieniem najemnik i powiedział:
- To jest sprawdzian. Nagrodą będzie... członkostwo w Bregan D'aerthe.
Sarah wyszła z pokoju i powoli ruszyła do swojej sypialni. Wiedziała, że od tego zadania będzie zależało przede wszystkim jej życie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Jesteś pewny, że da sobie radę? - spytał się najemnika drow, wychodząc zza kotary. Był to Moiral Verbatim, z kupieckiego domu, obecnie jeden z wyższych dowódców Bregan D'aerthe, dla którego Jarlaxle miał duży szacunek. Mężczyzna był bardzo młody. Jego wiek nie sięgał nawet setki. Miał przystojną twarz, a na niej szare oczy. Przy pasie nosił miecz i był ubrany jak do podróży. Walczył dobrze i odznaczał się dużą cierpliwością.
- Jest moją córką. - odpowiedział najemnik, jakby to wyjaśniało sprawę - Jednak idź za nią. Gdyby coś jej nie poszło, postaraj się jej pomóc. I nie przedstawiaj się od razu. Niech później się dowie kim jesteś.
- Tak jest. - uciął krótko i szybko wyszedł z pomieszczenia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sarah schowała się za stalagmitem obserwując dom Barrison Del'Armgo. Był spory. I doskonale chroniony ze wszystkich stron. Albo przez wojowników, albo zabezpieczony magią.
- To czyste szaleństwo - mruknęła do siebie nieznacznie. Przy biodrach miała dwa pałasze, a na plecach kuszę z bełtami. Oprócz tego za piwafwi ukryte były sprytnie dwa sztylety. Drowka westchnęła i zaczęła się skradać w stronę domu... |
|
|
asia |
Wysłany: Śro 13:37, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
Całkiem fajne to opowiadanie |
|
|
Kayakudo |
Wysłany: Pon 21:50, 29 Sie 2005 Temat postu: |
|
notka super !! Tylko mam pytanko, co to jest : piwafwi ?? |
|
|
Annabel |
Wysłany: Pon 17:24, 29 Sie 2005 Temat postu: |
|
Proszę bardzo. Ja mam pare części do przodu, więc mogę dodać w każdej chwili, tylko czekałam na więcej komentarzy. Aha, i jak wam się coś nie podoba w tym to piszcie szczerze - znoszę wszelką krytykę, gdyż sama jestem krytykiem.
____________________________
- A więc kiedy to załatwisz? - spytał się niski drow z długimi, do pasa włosami, co było dziwną długością, szczególnie dla mężczyzn. Był ubrany w zbroje płytową i trochę poszarpane piwafwi, a z boku wisiał mu krótki miecz.
Jarlaxle skupił swój wzrok głównie na sakiewce z pieniędzmi, która wisiała obok broni.
- Postaram się jak najszybciej. Przyślę ci z trzech wojowników. Może trochę więcej. To zależy od sytuacji jaka będzie panowała za kilka dni. - odpowiedział i po chwili dodał - Zapłatę, proszę.
- Jesteście jeszcze bardziej kosztowni, niż się spodziewałem. - rzekł elf wyciągając pieniądze, jednak zatrzymał się, gdy za swoimi plecami usłyszał huk drzwi. Do pokoju wpadła mała drowka o czerwonych oczach i prostych, białych włosach. Nie wyglądała na więcej niż dziesięć lat (odp. naszych czterech - dop. autor). Wbiegła z wesołym wrzaskiem, rzucając się na Jarlaxle'a z uciechą. Za nią wpadła starsza elfka, z paroma zmarszczkami na twarzy, o krótkich i nie zbyt gęstych włosach, w brązowej sukni.
- Sarah, chodź tutaj natychmiast! - zawołała starsza drowka do małej.
- Weź ją stąd, Calne'main. Nie widzisz, że załatwiam interesy?! - zwrócił się gniewnym tonem do niej.
Elfka podeszła do dziewczynki i wyciągnęła z pokoju. Najemnik odetchnął z prawdziwą ulgą.
- Ty masz córkę? - spytał ze zdziwieniem drow.
- Nie. Zaplątała się tutaj przypadkowo. Nie znam jej. - skłamał Jarlaxle i powtórzył - Zapłata.
Elf wręczył mu monety, patrząc się na niego podejrzliwie.
- Tylko sie pośpiesz. Nie mam zamiaru czekać wieków. - rzekł mężczyzna i szybko opuścił pokój.
Ależ, oczywiście, że się pośpieszę. Tylko twoją prośbę wypełnię nieco inaczej, pomyślał z uśmiechem najemnik i także wyszedł z pomieszczenia.
~~~~~~~~~~~~
Sarah siedziała w dość dużym pokoju o pięknie otapetowanych ścianch. Dywan jakim była wysłana podłoga, był bordowy i miękki, z brązowymi znakami, których drowka nie rozumiała, ale nie obchodziło ją to zbytnio. Obok drzwi, ktore były wysokie i wykonane z najlepszego drewna z Powierzchni, stał fotel, a mały stolik oddzielał go od zielonej kanapy. W pewnej odległości od tych mebli stała biblioteczka wypełniona starymi i nowymi księgami. Z drugiej strony drzwi była położona ogromna szafa. Na przeciwko szafy, pod ścianą stało dość duże łóżko z baldachimem i jedwabnymi zasłonami, na którym siedziała Calne'main - niańka Sarah.
- Kiedy tata mnie do siebie weźmie? - spytała łagodnym, dziecięcym głosem mała drowka.
- Wtedy kiedy będzie mógł. - odpowiedziała prosto i twardo opiekunka.
- A czemu mnie wtedy od niego zabrałaś? - nie przestawala pytać Sarah.
- Bo miał ważne sprawy.
- Jakie ważne sprawy??
- Nie wiem. Nie mogę wiedzieć.
- Czemu?
- Przestań zadawać pytania! Pobaw się w coś lepiej! - krzyknęła zdenerwowana Calne'main.
Dziewczynka zamilkła z otwartymi ustami w kolejnym pytaniu. Zapanowała martwa cisza. W końcu Sarah zaczęła się bawić tajemniczymi znakami na dywanie, a opiekunka pogrążyła sie w Zadumie.
~~~~~~~~~~~
- Masz jej lepiej pilnować. Rozumiesz co do ciebie mówię? - mówił powoli i spokojnie Jarlaxle do Calne'main - Teraz nic się nie stało, bo ten półgłówek nigdy by się nie zorientował, ale gdyby to był ktos inny, mogłoby być bardzo źle. A teraz ją tu przyprowadź i będziesz mogła odejść.
Niania wstała z lekkim ukłonem i wprowadziła Sare, a sama wyszła z pokoju. Mała drowka natychmiast rzuciła się ojcu na szyję i usadowiła wygodnie na kolanach.
- Co dziś robiłaś? - spytał ją Jarlaxle we wspólnej mowie. Popatrzyła się na niego zdziwiona. Nie zrozumiała. Najemnik pokręcił z przykrością głową. Jeszcze wiele ją będę musiał nauczyć, pomyślał. Dziewczynka była wesoła i wprowadzała w jego życie lekką beztroskę, jaką było obdarzone każde małe dziecko. Wiedział, że za jakieś piętnaście lat ten uśmiech na twarzy zniknie, a pojawi się powaga i problemy związane z życiem w chaotycznym mieście drowów.
- Co dziś robiłaś? - spytał ją ponownie, tym razem po drowiu. Sarah zaczęła opowiadać jak to bawiła się w chowanego z nianią i rozrzuciła jedzenie. Jarlaxle w zasadzie jej nie słuchał. Zastanawiał się nad korzyściami jakie może odnieść niewinność i dzieciństwo Sarah... |
|
|
Harry |
Wysłany: Pon 16:13, 29 Sie 2005 Temat postu: |
|
Ja myślałem, że wrócę i sobie poczytam dalej a tu nic nie ma
Pisz szybko - czekamy na dalszy ciąg |
|
|
Kayakudo |
Wysłany: Pon 14:34, 22 Sie 2005 Temat postu: |
|
Także czakem na dalszy ciąg !!!!! Pisz szybciutko |
|
|
Harry |
Wysłany: Pon 14:13, 22 Sie 2005 Temat postu: |
|
Super opowiadanie - czekam na dalszy ciąg |
|
|
Annabel |
Wysłany: Pon 13:54, 22 Sie 2005 Temat postu: Xas zhah ehanshin... |
|
Zamieszczam tutaj swoje opowiadanie, którego części będę dodawać, jeśli tylko wam się spodoba. Akcja rozgrywa się w Faerunie, w Podmroku, w Menzoberranzan - mieście mrocznych elfów. Pewnych nazw możecie nie znać, więc gdybyście czegoś nie rozumieli to piszcie, a ja to wyjaśnię.
_________________________________________
Jarlaxle szedł ciemną uliczką Menzoberranzan. Kręciło sie po niej mało osób. Tylko od czasu do czasu pojawiał się jakiś zagubiony niewolnik szukający ucieczki.
Jarlaxle był przystojnym najemnikiem i przywódcą domu Bregan D'aerthe - domu dla skrytobójców i zbiegów. Nikt nie wiedział dokładnie, gdzie właściwie znajduje się ten dom. Miał mnóstwo siedzib rozmieszczonych po całym mieście.
Drow był łysy, co było rzadkim zjawiskiem wśród elfów. Na głowie nosił krzykliwy kapelusz z piórami ptaka. Miał na sobie kolorowe szaty i mnóstwo brzęczących ozdób, które w magiczny sposób milkły.
Mroczny elf szedł w stronę szlacheckiego i piątego domu, Agrach Dyrr. Miał tam bardzo ważną sprawę do załatwienia. Jednak tym razem nie kierowały go interesy, lecz sprawy osobiste. Jak to możliwe, że jedna chwila może tak odmienić czyjeś życie, zastanawiał się Jarlaxle i minął strażników domu, którzy go poznali i nie wchodzili mu w drogę.
Szybko wkradł się do sypialni jednej z kapłanek i zamknął za sobą drzwi. Odwrócił się i ku swojej uldze ujrzał tylko samą Eles'made Dyrr - jedną z kapłanek piątego domu. Miała długie włosy, które tym razem były w nieładzie i nosiła lekko pobrudzoną, długą i zieloną suknie. Jej piękna twarz tym razem była zmęczona i blada. Jarlaxle przypuszczał co doprowadziło ją do takiego stanu.
- A więc nareszcie przyszedłeś. - mruknęła niechętnie.
- Witaj, moja kochana. - rzekł, nie zwracając uwagi na jej zdenerwowaną twarz i pocałował ją namiętnie. Zaskoczony, natychmiast dostał w policzek.
- To już minęło i nie mam zamiaru do tego wracać. Normalnie bym więcej się z tobą nie spotkała, ale pozostaje kłopot. - powiedziała drżącym głosem, wskazując na małe łóżeczko. Przez chwilę Jarlaxle stał nie wiedząc czy ma odpowiedzieć, czy podejść do łóżka. Pierwszy raz czuł się tak zmieszany.
- To dziewczynka. - dodała w końcu Eles'made przerywając ciszę i podchodząc do zawiniątka.
- A więc zostanie z tobą. Wychowasz ją, a potem wyślesz do Arach-Tinilth. - rzekł w końcu drow.
- Nie chcę jej. Nie tak miały się toczyć moje plany. Muszę dokończyć naukę, zabić moją siostrę, a potem samą Opiekunkę Kanty'ses, jeśli będzie to konieczne. Nie mam zamiaru niańczyć dziecka podczas, gdy władza mi się wymyka.
Mroczny elf milczał.
- Jeśli ty jej nie weźmiesz to ją zabije. Poświęcę Lloth. - zagroziła elfka.
Jarlaxle podniósł głowę i spojrzał na łóżeczko. To była jego córka. Nie żeby miał rozpaczać po jej śmierci. Zastanawiał się, czy przygarnięcie jej odniesie jakieś korzyści. Jeśli ją wychowa i nauczy walczyć, może przyda mu się przy wykonywaniu wszystkich intrg. Jednak innej korzyści by z tego nie miał. Kiedyś może natrafi się okazja i ta mała okaże się przydatna, myślał drow. Podszedł do łóżeczka i spojrzał na dziewczynkę. Tak, kiedyś będę miał z tego zysk, pomyślał patrząc swojej córce w oczy.
- Wezmę ją. - powiedział stanowczo, a Eles'made aż podskoczyła z zaskoczenia.
- Jesteś naprawde nieprzewidywalny i szalony. - mruknęła wściekła. - Dobrze wiem, że rodzicielstwo popsuje ci szyki.
- Czyżby, aż tak bardzo zależało ci na zamordowaniu dziecka? - spytał chytrze Jarlaxle.
Drowka zacięła usta i przez chwilę milczała. Następnie podniosła delikatnie zawiniątko i wcisnęła je mężczyźnie w ręce. Jarlaxle czuł się naprawdę dziwnie. Miał przez chwile wyobrażenie siebie jako kury domowej, jednak szybko sie otrząsnął.
- Bierz ją stąd i więcej nie pokazuj mi się na oczy, ty nędzny kundlu! - warknęła do niego i odwróciła się.
- Skoro ja jestem kundlem to ty musisz być suką. - odpowiedział złośliwie i szybko wyszedł z pokoju, zanim wpadł na niego jakiś ciężki przedmiot. A więc podjąłem decyzję, pomyślał drow patrząc po raz kolejny córce w oczy i okrył ją szczelnie kocem, po czym wyszedł z domu Agrach Dyrr i skierował się do swojej siedziby... |
|
|